sobota, 10 marca 2018

Kwiat Nadziei

Prolog


Właśnie wylądowaliśmy w Nowym Jorku. Chciałam skakać z radości. Myśl, że zostanę tu na długo była taka cudowna.
- Alex! - głos mojej guwernantki wyrwał mnie z zamyślenia - Alex, chodź wreszcie!
- Już idę! - i tak zaczęła się największa przygoda mojego życia.
Pojechałyśmy taksówką na Upper East Said. Tam czekał na mnie mój nowy dom. 
Kiedy tam dojechałyśmy, rozpakowałam się i walnęłam na łóżko. Był późny wieczór, więc zjadłyśmy kolację i poszłyśmy spać.


Obudził mnie cudowny zapach.... właściwie nie wiem czego.
Wstałam i usiadłam przy toaletce. Rozpuściłam warkocza oraz rozplątałam moje włosy, które przez noc zdążyły się pofalować. Rozczesałam je, a one się napuszyły. Związałam je w puszystego kucyka. Założyłam krótkie spodenki i bluzkę na ramiączka oraz skarpetki. Zeszłam na dół i zjadłam śniadanie, które składało się z gofrów z bitą śmietaną i owocami.
- Idę pozwiedzać! - zawołałam i założyłam adidasy.
- Tylko nie wróć za późno! - zdążyła powiedzieć moja mama zanim wyszłam.
Po wybyciu z budynku założyłam słuchawki i włączyłam muzykę. Był środek lata, więc było ciepło.
Przechadzałam się alejkami Central Parku i podziwiałam widoki. Nagle zobaczyłam coś dziwnego. Na kocu, niedaleko jakiejś fontanny, siedziała grupka znajomych. Jednak nie byli oni zwykłymi nastolatkami. Jeden z nich miał nad dłonią kulę wody, którą rzucił w dziewczynę, która siedziała naprzeciw niego. Jednak nie została zmoczona, a sama chwilę później zrobiła to samo. Reszta tej grupki przyglądała się im i wyglądało na to, że dla nich jest to normalne. Druga dziewczyna wywołała szkieletora spod ziemi.
Przyglądałam się temu dłuższą chwilę. Za długą. Jeden z chłopaków mnie zauważył i poinformował resztę. Ja się odwróciłam jakbym nic nie widziała i zaczęłam powoli odbiegać. Powoli przyspieszałam. Po chwili poczułam jakby mgła we mnie walnęła i nagle zrobiłam się senna. Potem film mi się urwał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz