poniedziałek, 19 marca 2018

Rozdział II

Następnego dnia, wstałam ogarnęłam się i zeszłam na śniadanie. Nastawiłam się na typowy dla mnie dzień, czyli na naukę i czas wolny.

Dziś razem z guwernantką zajmowałyśmy się matematyką. Jak zwykle szła mi ona mozolnie, ale moja mama mówi, że to u nas normalne. Po czterech godzinach nauki miałam czas wolny. Postanowiłam wziąć książkę i pójść do parku. Wychodząc wpadłam na około dwudziestoletniego chłopaka. Wymamrotałam ciche przepraszam i wybiegłam z budynku. Po dotarciu do miejsca docelowego, usiadłam na ławce i zaczęłam czytać. Przeżywałam przygody z głównymi bohaterami, a słońce miło mnie ogrzewało. Nie zwracałam uwagi na to, co dzieje się wokół mnie, dopóki ktoś nie powiedział do mnie "cześć". Oderwałam się od powieści i spojrzałam w górę. Napotkałam tam wzrok chłopaka, który na oko mógł mieć piętnaście lub szesnaście lat.

- Hej - odpowiedziałam niepewnie

- Mogę się dosiąść?

- Czemu nie. - odpowiedziałam i wróciłam do czytania. Przez cały czas miałam wrażenie, że chłopak mnie obserwuje. Nagle rozległo się piszczenie budzika. Spojrzałam na zegarek, który wydając ten okropny dla ucha dźwięk, dał o sobie znać. Znaczyło to, że jest osiemnasta i muszę wracać do domu. Wstałam i już zaczęłam tam iść, gdy usłyszałam głos chłopaka.

- Gdzie idziesz?

- Do domu - odpowiedziałam i już miałam ruszyć dalej, gdy chłopak zadał kolejne pytanie

- W takim razie cię odprowadzę.

- Dziękuję, ale nie - odparłam i zaczęłam iść dalej

- To chociaż daj swój numer telefonu! - zawołał

- Nie mam telefonu! - odkrzyknęłam odwracając się, ale dalej idąc. Potem już nic nie odpowiedział. Zapewne zastanawiał się czemu ktoś, kto żyje w tej epoce nie ma telefonu. Ja go nie posiadam, gdyż moja mama się nie zgadza. Mówi, że to zbyt niebezpieczne, ale nigdy nie chce mi powiedzieć dlaczego.

Kiedy weszłam do domu, była w nim tylko moja nauczycielka, która oglądała telewizję. Przywitałam się z nią, po czym poszłam do swojego pokoju. Zaczęłam robić zadania z matematyki, które miałam zadane. Po zakończeniu tej czynności zabrałam się za kończenie książki. Skończyłam ją chwilę przed kolacją, która swoją drogą była przepyszna.
Po posiłku poszłam do siebie, wykonałam wieczorną toaletę i poszłam spać. Śnił mi się obóz letni, ale trochę inny niż zwykłe obozy. Była tam ścianka wspinaczkowa, z której płynęła lawa, obozowicze latali na pegazach, a satyrowie siedzieli na polach truskawek i grali na jakichś instrumentach. Chciałabym się tam znaleźć, ale takie miejsca nie istnieją...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz